Rajsze רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów

Strona poświęcona historii i upamiętnieniu społeczności żydowskiej Rzeszowa i jego okolic. Za

Otwórz jak zwykle

31/08/2024

Kolejna część niezwykłych wspomnień o szabacie w Rzeszowie, autorstwa Cwi Symchy Ledera, w tłumaczeniu z jidysz autorstwa Magdaleny Siek:
„W domach przy nakrytym stole pozdrawia się boskie anioły i odmawia kidusz. Panuje wesoły nastrój. Zapomina się o sprawach materialnych, troskach związanych z pieniędzmi i innych problemach życia codziennego. Wszyscy radują się świętym szabatem, głośno śpiewają szabatowe pieśni. Latem śpiew ten słychać na ulicach we wszystkich zakątkach miasta. Dziś jest szabat.
W sobotni poranek można zobaczyć, jak ze wszystkich stron miasta Żydzi schodzą się do miejskiej mykwy i wracają do domów z mokrymi pejsami i brodami. Było tak również w mroźne zimowe dni. Wtedy z wąsów i bród większości Żydów zwisały cienkie sople lodu. Z żydowskich piekarni wychodzą pomocnicy, a także podrastające już dzieci i niosą gorące gliniane garnki z kawą wyjęte z pieców czulentowych. Z synagogi przychodzi szames, staje na dziedzińcu każdego domu zamieszkałego przez Żydów i głośno woła: „Do synagogi!” Żydzi idą na modlitwy. Oto widać jak prowadzą „oblubieńca” do synagogi albo do klojzu. To szabat, w którym uroczyście wzywa się do czytania Tory. „Oblubieniec” nosił już wtedy sztrejml, ale nie tałes.
Gdzieś na Rynku u bogatego Żyda trwają przygotowania do wprowadzenia do synagogi nowego zwoju Tory. Ceremonia, która odbywa się w domu wygląda dokładnie tak samo jak podczas święta Symchat Tora. Najpierw odmawia się modlitwę „Widziałeś to wszystko, byś poznał, że Pan jest Bogiem, a poza Nim nie ma innego”. Ze zwojem Tory szły do klojzu setki Żydów, tańcząc i śpiewając.
Dzień szabatu był w Rzeszowie piękny. Szabat – dzień odpoczynku.”

Ilustracja autorstwa Stanisława Ożoga do „Miasteczka” Szaloma Asza.

30/08/2024

Nadchodzi szabat! A jak wyglądało popołudnie piątkowe w dawnym Rzeszowie? Zapraszam do lektury fragmentu niezwykle ciekawych wspomnień z książki „Rajsze Jidn”, autorstwa Cwi Simchy Ledera, w tłumaczeniu Magdaleny Siek.

„W piątek po południu trwają ostatnie przygotowania do szabatu. Z łaźni wychodzą Żydzi z umytymi brodami i pejsami. Ich twarze są zaczerwienione od gorącej pary. Chłopcy pośpiesznie wracają ze sklepów niosąc pod pazuchą albo w rękawie butelkę wina na kidusz. Butelkę należy ukryć, żeby nie pozbawić wina koszerności. Z karczmy Aszera Silbera wychodzą chłopcy z kwartami wódki na szabat.
Od golibrody Mendla Rufe na targu rybnym wychodzą Żydzi z przystrzyżonymi włosami. Wszędzie widać pomocników piekarskich niosących na głowach wielkie kosze ze świeżo wypieczonymi bułkami i chałami, które pospiesznie roznoszą po żydowskich domach. Widać również podrastające dzieci taszczące czworoboczne blachy ze słodkimi wypiekami, rogalikami, ciastkami, naleśnikami i precelkami prosto z pieca.
Ruch panuje też w sklepach spożywczych, w których na ostatnią chwilę kupuje się różne artykuły. Ludzie kupują sól, pieprz, cukier, ocet i inne produkty. W ostatniej chwili przychodzi też wielu gojów, ponieważ w szabat żydowskie sklepy będą przecież zamknięte. U Joela Kanarka, Zalmana Blumberga i u Gerstlowej odbywa się gorączkowy handel. Jednocześnie każdy nasłuchuje czy nadchodzi szames. Klientów obsługuje się w pośpiechu.
Reb Chaiml Melamed i reb Josl Dembines, dwie osoby odpowiedzialne za nadzorowanie symbolicznego ogrodzenia, w granicach którego dozwolone jest noszenie rzeczy w szabat, chodzą wokół robiąc inspekcję, czy nie zostały naruszone druty rozciągnięte we wszystkich czterech częściach miasta. Tam, gdzie taki drut został przerwany, nie wolno w szabat nic nosić. Jeśli gdzieś znajdą przerwany drut, natychmiast naciągają nowy. Gdyby zdarzyło się, że drut zostałby przypadkowo przerwany w czasie trwania szabatu, natychmiast we wszystkich domach modlitwy ogłaszano, że „nie wolno niczego nosić”. W takiej sytuacji Żydzi opróżniali kieszenie, a chusteczki zawiązywali wokół szyi. Tałes zakładano w domu, aby na modlitwy iść nie obarczonym żadnymi rzeczami. Często małe dzieci nosiły za starszymi tałesy i księgi na modlitwy. Ale takie przypadki rzadko się zdarzały.”

Źródło zdjęcia etykiety: blog.czajkus.com

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 28/08/2024

W sierpniu 1961 r. Prezes krakowskiej Kongregacji Wyznania Mojżeszowego Maciej Jakubowicz protestował przeciwko dewastacji cmentarzy żydowskich w Rzeszowie.

25/08/2024

"Cmentarz zawalony jest całem pomnikami i czyni wrażenie przygnębiające. Otoczony murami ciągnie się dziś od Bet Hamidraszu, do figury św. Mikołaja i przedzielony jest ul. Sobieskiego, stanowiąc dwa wielkie czworoboki. W ich ramach spoczywają członkowie Gminy żydowskiej w Rzeszowie od połowy XVII wieku, wśród ogrodów, pełnych drzew, jak wiśni, czereśni, śliw i grusz, obok innych zarośli bujnie a dziko się tu krzewiącej."
- pisał w 1931 r. dr Mojżesz Alter.
Rok 2024, idę wolnym krokiem przez park, który nie przypomina już wcale miejsca z opisu powyżej. Patrzę pod nogi i dostrzegam kamień, a na nim litery. To prawdopodobnie fragment potłuczonej macewy, ślad po tych, których prochy spoczywają nadal w tym miejscu.

Fot. K. Ozóg

23/08/2024

Sierpień 1908 r.

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 20/08/2024

Bela Chari, z domu Kamelhar, urodziła się w Rzeszowie w 1898 r. W sierpniu 1926 r. zaręczyła się z pochodzącym z Żółkwi kupcem Markusem Chari i tam po ślubie zamieszkała. Zginęła w Zagładzie w 1940 r.
Źródł zdjęć: Yad Vashem.

10/08/2024

„Mój ojciec, Icchak Rosenbaum, był krawcem. Reb Icze, jak go nazywano, był gabajem [świecki urzędnik gminy żydowskiej, odpowiedzialny m.in. za zbieranie podatków, czy datków na cele dobroczynne, rozdzielanie zaszczytnych funkcji podczas modlitwy w synagodze K.O.] synagogi krawców i prezesem „Jad Harutzim” [stowarzyszenie krawców – K.O.]. Mieszkaliśmy na ulicy Kościuszki w domu Gerszona Zinnamona. Nasze mieszkanie składało się z kuchni i jednego pokoju. W tym samym domu razem ze swoimi rodzicami – Zindel i Simą – mieszkał dr Teller, lekarz miejski, oraz Simcha Buchbinder, którego syn Mordechaj został założycielem Poalej Syjon [Żydowska Socjalno-Demokratyczna Partia Robotnicza Robotnicy Syjonu – K.O.] w Rzeszowie. Większość krawców mieszkała na ulicy Różanka: Leser, Sommer, Kalman Hausner, Berisz Schwartz (Czarny Berish), Natan Schwartzbard (Mały Natan) i znany krawiec kobiecy Wolf „Rushwalb” (Czerwony Wolf). Mieszkali tam również krawcy drugiej klasy, na przykład: Gabriel Edelzweig, zwany Gabrilisz. Jego bliskim przyjacielem był Szolem Litwak, również krawiec, który mieszkał u Reba Chaima Walda. Znanym, słynącym ze swoich fantazji krawcem był Mosze Jeżower. Chwalił się, że szył ubrania samemu doktorowi Jabłońskiemu, który był burmistrzem i starostą, a prezes sądu, za smoking, który dla niego wykończył, dosłownie całował go po rękach, dziękując za piękne rzemiosło… Pomimo tego Mosze Jeżower ledwo zarabiał na życie, a kiedy zbliżały się wybory miejskie, jako agitator, rzucał się w wir kampanii. Mówiono, że gdy żona narzekała na jego dochody, odpowiadał: „Myślisz, że przez twoje bękarty pozwolę miastu upaść?!”
Fragment pochodzi z Księgi Pamięci Rzeszowa, tłumaczenie z j. angielskiego Karolina Ożóg.
Na zdjęciu członkowie Jad Harutzim w Rzeszowie, źródło: Księga Pamięci Rzeszowa.

06/07/2024

„Ze zwykłą u Niemców starannością przygotowywano wszystko, co do przeprowadzenia ich zamiarów było potrzebne. Na stacji (a raczej daleko poza nią, na bocznym torze) stał już olbrzymi pociąg przeznaczony do wywozu Żydów do obozu śmierci. Widziałem ten pociąg. Kryte wagony towarowe zaopatrzono w mocne okiennice na małych okienkach, jakie zazwyczaj wagony te posiadają. Po zamknięciu więc drzwi wagonu i zabiciu na głucho okienek panowała wewnątrz zupełna ciemność.”

Fragment zeznania Walentego Saneckiego z Rzeszowa przed Centralną Żydowską Komisją Historyczną, dziś w zbiorach archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Na zdjęciu starszy mężczyzna i dzieci z rzeszowskiego getta/Forum.

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 28/06/2024

Przypadkowo zakupiony na aukcji internetowej rachunek doprowadził nas do osoby o bardzo ciekawej biografii.
Bernard Berel Fisch urodził się 7 marca 1885 r. w Rzeszowie jako syn Mendla i Sary z domu Braff. Ożenił się z Sabiną z domu Spreiser, z którą miał dwójkę dzieci: Leona ur. w 1922 r. i Gerdę ur. w 1930 r. Rodzina mieszkała w kamienicy przy ul. Jagiellońskiej 8. Przy tej samej ulicy pod numerem 3 Bernard miał biuro swojej firmy zajmującej się handlem tłuszczami i towarami kolonialnymi. Jako zapalony syjonista stanął na czele organizacji „Poalej Syjon” w Rzeszowie, był też członkiem organizacji „Keren Hajesod” zbierającej fundusze na wykup ziemi w Palestynie. W październiku 1933 r. wyprowadzi się do Gdyni, gdzie stał się ważną postacią w tamtejszym środowisku społeczno-kulturalnym. Zawodowo związany z firmą „Colonial”, był jednym z założycieli „Żydowskiego Klubu Towarzyskiego”, od 1938r. prezesem Zjednoczenia Syjonistycznego i oddziału Ligi Pracującej Palestyny. W 1935 r. przyłączył się do akcji powołania w Gdyni koła stowarzyszenia „Zebulun”, zajmującego się przyuczaniem do pracy w zawodach związanych z morzem emigrantów do Palestyny. Stowarzyszenie Zebulun powstało 27 października 1935 r. w Krakowie, na czele gdyńskiego koła Stowarzyszenia stanęli: dr Otto Menasché, dr Benjamina Schlägera, dr Jakub Neumark i Bernard Fisch. Jako główny cel na przyszłość zaplanowano zorganizowanie Żydowskiej Szkoły Morskiej. Współorganizatorem gdyńskiego szkolenia portowego i rybackiego była Komenda Naczelna Organizacji Młodzieży Ludowo-Chalucowej Gordonia w Polsce. Głównym miejscem szkoleń i zarazem internatem stała się nadmorska willa „Zgoda” przy ul. Paderewskiego 17 w Gdyni. W willi urządzono internat, bibliotekę, świetlicę i izbę chorych. Działało tam kółko dramatyczne i chór, organizowano referaty, pogadanki i kursy hebrajskie.
Bernard Fisch był też członkiem zarządu Komisji Dla Spełniania Zadań Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdyni oraz Gminy Wyznaniowej Żydowskiej Okręgu Kartuskiego w Gdyni jako szef referatu opieki społecznej. Dzięki staraniom tej pierwszej komisji zakupiono kilka kutrów do celów szkoleniowych. Zajęcia instruktażowe prowadzili kpt. Gustaw Pietsch oraz inż. Leon Komorowski. Praktykę rybacką na wodach Zatoki Gdańskiej nadzorował nestor gdyńskiego rybołówstwa, Józef Koss. W latach 1936 - 1938 przeprowadzono dwa pełne kursy rybackie, a w październiku 1938 r. z dworca kolejowego w Gdańsku do Palestyny wyjechało 19 przeszkolonych chaluców (pionierów). Druga grupa kursantów opuściła Gdynię w grudniu 1938 r. W 1939 r. utworzyli kibuc Newe-Jam, położony 30 km od Hajfy, w pobliżu starej wioski krzyżowców Atlit.
Po wybuchu II wojny światowej Bernard Fisch wyjechał do Warszawy, gdzie przebywał w getcie jako współpracownik Jointu. Ostatni raz widziany był w Warszawie wraz z synem w 1941 r., nie jest znana ani data ani miejsce jego śmierci, niektóre źródła podają, że zginął w rzeszowskim getcie.

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 23/06/2024

Dziś spotkało mnie ogromne wyróżnienie, znalazłam się w gronie osób odznaczonych nagrodą „Chroniąc pamięć”. Nagrodę ustanowił w 1998 roku amerykański prawnik Michael H. Traison, by uhonorować osoby zaangażowane w ratowanie i upamiętnianie dziedzictwa żydowskiego w Polsce. Dziękuje za tę nominację!

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 18/06/2024

Od czerwca 1942r. zaczęto koncentrować w rzeszowskim getcie ludność z okolicznych miasteczek i wsi. Przesiedlano całe rodziny, które potem koczowały na ulicach i w bramach przeludnionego getta. Niesamowity gwar, płacz dzieci, kłótnie zmęczonych i zdenerwowanych ludzi milkły dopiero późnym wieczorem, by na nowo rozpocząć się wczesnym rankiem następnego dnia.
Jednym z miasteczek, którego żydowskich mieszkańców wysiedlono do rzeszowskiego getta był Czudec.

W opisach zdjęć wykorzystano fragmenty wspomnień mieszkańców Czudca zebrane w 1986 r. i opublikowane w artykule "Czudeccy Żydzi w pamięci współmieszkańców" autorstwa Alicji Małety, dostępnym w całości pod linkiem: http://napogorzu.blogspot.com/2011/08/czudeccy-zydzi-w-pamieci.html?m=1

15/06/2024

Dziękuje wszystkim, którzy wczoraj przeszli prawie dwugodzinną trasę wzdłuż granic rzeszowskiego getta!

13/06/2024

W czerwcu 1941 r. zaczęto przesiedlać Żydów do tej części Rzeszowa, która wkrótce miała stać się zamkniętym gettem. Tak wysiedlenia ludności opisuje ich bezpośredni świadek Walenty Sanecki:
"Po zdecydowaniu która część miasta ma stanowić getto, trzeba było ludność żydowską rozsiedloną po całym mieście przerzucić do tej upatrzonej części, zaś zamieszkałą w tej części ludność polską przerzucić na zewnątrz getta. Sprawę komplikowało to, że równocześnie postanowili Niemcy stworzyć reprezentacyjną dzielnicę niemiecką, z której nie tylko Żydów, ale i Polaków należało usunąć. Zaczęły się więc te masowe przerzucenia ludności. Była to udręka, którą nie tak łatwo pojmie ten, kto jej nie doświadczył w warunkach, jakie Niemcy dla tym dokuczliwszego działania wymyślili. Rozkaz przesiedlenia otrzymywało się najzupełniej niespodziewanie. Termin przesiedlenia wyznaczano z reguły natychmiast po otrzymaniu rozkazu. Osobno zaś otrzymywało się przydział nowego mieszkania, które wolno było zająć. To nowe mieszkanie było zawsze bez porównania gorsze i szczuplejsze od zabranego, wymagało często naprawek, dezynfekcji itp. Wszystko to musiał naturalnie robić na własny koszt nowy użytkownik mieszkania. Przewiezienie ruchomości było nad wyraz kłopotliwe i bardzo kosztowne, wobec tego, że wszystkie środki transportowe w mieście zostały dawno zarekwirowane na użytek wojska niemieckiego. Naturalnie deszcz, śniegi, nawet burze z piorunami nie mogły tej przymusowej wyprowadzki opóźnić. Na opakowanie mebli, pościeli i innych ruchomości domowych nie było ani czasu, ani środków. łatwo pojąć, że w tych warunkach jedna taka przymusowa przeprowadzka rujnowała materialnie, że większa część rzeczy uległa stłuczeniu, obiciu, lub innemu zniszczeniu. Należało prawie do reguły, że jedną i tę samą rodzinę przerzucano nieraz w krótkich odstępach czasu (bywało, że już po 3-4 dniach) kilkakrotnie."

Fragment relacji pochodzi z archiwum ŻIH.

Fotografia nieistniejących kamienic na skrzyżowaniu ul. Słowackiego i Króla Kazimierza, z okresu 1939-1945, pochodzi ze zbiorów Z. Tybury udostępnionych przez PBC. Z lewej strony na kamienicy widoczny napis: "Jüdischer Wohnbezirk" Żydowska dzielnica mieszkaniowa, czyli getto.

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 11/06/2024

W zbiorach Muzeum Okręgowego w Rzeszowie znajduje się kolekcja przepięknych zdjęć żydowskich mieszkańców Rzeszowa autorstwa Edwarda Janusza. Niestety zdjęcia nie są podpisane i nie wiadomo kto się na nich znajduje. Do tej kolekcji należy też fotografia prezentowana poniżej, z tym, że już wiemy, kto z niej spogląda! Identyczna fotografia została umieszczona w sekcji "In Memoriam" rzeszowskiej Księgi Pamięci. To Hirsz i Tobe Krieger - dziadek i babcia Irvinga Lowa.
Irving Low urodził się w Rzeszowie jako Icchak, najstarszy syn Eliezera Lewa i Cypory z domu Kriger. Jego ojciec pochodził z Frysztaka i był chasydem rymanowskim, wyróżniającym się jako członek Hachnasat Orchim (organizacja o charakterze dobroczynnym, opiekująca się podróżującymi Żydami). Kiedy rebe z Rymanowa, Czortkowa lub Sadogóry był przejazdem w Rzeszowie, zawsze zatrzymywał się u Lejzora (Eliezera) Lewa.
Icchak (Irving) już w wieku 11 lat zajął się naprawą książek w klojzie rymanowskim. Chociaż pochodził z bardzo pobożnej chasydzkiej rodziny, jako nastolatek związał się z ruchem syjonistycznym. Kiedy 3 maja 1919 r. wybuchły w Rzeszowie antyżydowskie zamieszki, Icchak przebywał w okolicach dworca kolejowego, gdzie został napadnięty przez Polaków i dotkliwie pobity. Blizny po tym pobiciu zostały mu do końca życia. Wtedy też podjął ostateczną decyzję o wyjeździe z Polski. Pierwszym kierunkiem była Erec Izrael, ale nie dostał pozwolenia na wyjazd i ostatecznie jeszcze przed wybuchem II wojny światowej wyemigrował do USA. Tam stał się człowiekiem bogatym i wpływowym, co wykorzystywał już w trakcie wojny, by uświadamiać Amerykanów o tragedii Żydów w Europie. Po wojnie zaangażował się bardzo w pomoc uchodźcom, udzielał im wsparcia finansowego, wysyłał paczki. Był jednym z najaktywniejszych członków ziomkostwa rzeszowskiego w USA i fundatorem Księgi Pamięci Rzeszowa.
Większość jego krewnych i przyjaciół zginęła w Holokauście, m.in. rodzice i młodsza siostra Lea z mężem i dziećmi.

26/05/2024

A tak obchodzono wczoraj Lag ba- Omer przed Starą Synagogą…

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 16/05/2024

Nożyczki z literami alfabetu hebrajskiego pochodzące z Rudnika nad Sanem, kolekcja prywatna.

09/05/2024

UWAGA UWAGA
Mamy przyjemność ogłosić, że na hasło ,,BOŻNICA” pierwsze 30 osób, które pojawią się w Starej Synagodze podczas Nocy Muzeów otrzyma w prezencie książkę „Jeden spośród nas” Ryszarda Friedmana!
Równocześnie przypominamy, że w naszym muzeum będzie można wziąć udział w oprowadzaniu po dwóch wystawach, a także w warsztatach!

19:30 - warsztaty dla młodzieży i dorosłych ,,Edukacja żydowska wczoraj i dziś”
21:00 - oprowadzanie po wystawie czasowej „Zanim wyrosły mury. Żydzi w Podgórzu”
22:30 - oprowadzanie po wystawie stałej „Żydowskie Tradycje”

Więcej informacji w linku.

https://facebook.com/events/s/noc-muzeow-2024-w-muzeum-krako/984218809963968/

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 04/05/2024
Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 30/04/2024

W czasie II wojny i po niej wiele cmentarzy żydowskich zostało zdewastowanych. Macewy rozbito, bądź użyto ich jako materiał budowlany, tworząc z nich drogi, chodniki, schody itp.
Jakiś czas temu skontaktował się z nami człowiek, który w piwnicy nowo kupionego domu znalazł jeden z dwóch kamieni tworzących żarna. Były na nim hebrajskie napisy. Z zachowanego fragmentu wynika, że to nagrobek 14-letniego chłopca. Pan Janusz wiedział od razu co chce z tym zrobić - oddać tam, gdzie kamień nagrobny powinien się znajdować. Od niedzieli macewa jest już na cmentarzu żydowskim. Panie Januszu, dziękujemy!

Fot. Pan Janusz

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 29/04/2024

29 kwietnia 1943 r. w Krakowie, podczas próby ucieczki z więzienia przy ul. Montelupich, zostały zastrzelone: 19-letnia Ewa „Wuśka” Jolles i Gola „Lidka” Mire - rzeszowianki, bojowniczki żydowskiego ruchu oporu.

„Kolumna więźniarek żydowskich opuściła bramy osławionego więzienia Montelupich i szła powoli środkiem ulicy Helclów w mieście Krakowie. Młode kobiety, ubrane w łachmany, przecierały oczy, oślepione promieniami porannego słońca. Powietrze było ostre i zimne.
Właśnie wyszły z ciemnej wilgotnej celi, numer 15, w piwnicy więzienia. Było tam ponad dwadzieścia młodych kobiet, niektóre były bojowniczkami żydowskiego ruchu oporu krakowskiego getta. Zostały schwytane i uwięzione po szeregu brawurowych akcji, które przyniosły Niemcom ciężkie straty.
Wiedziały, gdzie są wywożone. Na "górę śmierci" obozu koncentracyjnego w Płaszowie, z której nikt nie wrócił.
Kolumna posuwała się powoli. Strażnik SS, który ją prowadził, krzyczał: Szybko! Szybko! Kolumna zwolniła i stanęła. W jej stronę powoli toczył się chłopski wóz. Drugi SS-man, który stał z tyłu, znieruchomiał na swoim miejscu.
Dziewczyny słuchały uważnie, czekając na umówiony sygnał. Nie czekały długo, znajomy głos Ewy Jolles przebił ciszę. Dziewczyny skoczyły we wszystkich kierunkach. Strzały, krzyki, pierwszy pocisk chybił, drugi trafił w Ewę. Krzykiem dała sygnał do ucieczki, a tym samym skierowała na siebie całą uwagę niemieckich strażników - i padła obficie krwawiąc. Czterem dziewczynom udało się uciec, reszta została zabita lub schwytana.”

Fragment pochodzi z Księgi Pamięci Rzeszowa, tłum. Karolina Ożóg.

Photos from ‎Rajsze  רײַשע - Historia rzeszowskich Żydów‎'s post 27/04/2024

Dzisiaj publikujemy kolejny fragment niezwykłych wspomnień Ellen T. M**h, tym razem zajrzymy do wnętrza kamienicy na rogu 3 Maja i Jagiellońskiej:
„Mój pokój był duży, wystarczająco duży, by pomieścić fortepian. Był przytulny i wygodny, z mahoniowymi meblami. Na jednej ścianie znajdowały się półki z książkami, miałam też biurko i mały stolik otoczony tapicerowanymi krzesłami, a moje łóżko było dosłownie przykryte pięknymi lalkami z różnych krajów.
Najładniejszym pokojem, według mnie, był salon, urządzony w stylu biedermeier i używany na specjalne okazje. Znajdowała się w nim duża komoda, w której przechowywane były najcenniejsze drobiazgi mojej mamy, kupowane podczas naszych licznych podróży. Była tam - ku przerażeniu mamy - moja ulubiona kryjówka, kiedy byłam mała. Ponieważ jako dziecko byłam bardzo ciężka, to cud, że nigdy nic się nie złamało, gdy wspinałam się po niej! (…) Każdy pokój miał duży, dekoracyjny piec kaflowy używany do ogrzewania, w mroźne zimowe noce wspaniale było położyć na nim kołdrę żeby ogrzać ją przed wejściem do zimnego łóżka! Można było również oprzeć się o niego, gdy tylko chciało się ogrzać plecy. Węgiel i drewno były dostarczane ciężarówką lub wozem i umieszczane w piwnicy na początku sezonu, a następnie przynoszone przez pokojówkę w razie potrzeby. Do obowiązków służącej należało również rozpalanie ognia każdego ranka, w każdym pokoju, a gdy było zimno, dwa razy dziennie, oraz sprzątanie całego popiołu. Kominiarze utrzymywali kominy w czystości i dbali o ich sprawne funkcjonowanie.
W kuchni znajdował się duży piec opalany drewnem i węglem oraz piekarnik. Wodę trzeba było grzać na piecu prawie do wszystkiego, w tym do prania. Biała pościel musiała być gotowana w dużych kadziach wypełnionych wodą z mydłem, aby pozostała biała, szczególnie w miesiącach zimowych, kiedy pranie nie mogło być rozwieszone na zewnątrz w słońcu. Mieliśmy bieżącą wodę, ale tylko zimną, żeby mieć bieżącą ciepłą wodę w łazience, musiał być zapalony podgrzewacz. Przez wiele lat mieliśmy lodownie do chłodzenia żywności (lód był dostarczany w ogromnych blokach co drugi lub trzeci dzień), ale kilka lat przed wojną moi rodzice kupili pierwszą lodówkę w mieście, firmy Norge. Sporo osób przyszło wtedy do naszego domu, aby ją podziwiać i zobaczyć, jak robi się kostki lodu. Niektóre pokoje były tapetowane, ale większość była pomalowana szablonami. Szczególnie dobrze pamiętam jeden z wzorów w moim pokoju - kwitnące kasztanowce - który musiał zostać zmieniony po roku, ponieważ tamtej zimy, podczas jednej z wielu moich dziecięcych chorób, zerwałem wszystkie kwiaty ze ściany obok mojego łóżka - i naprawdę nie mogłem pojąć, dlaczego to tak rozzłościło moją matkę! Wszystkie pokoje w mieszkaniu miały parkiet, pokryty cennymi orientalnymi dywanami; meble były antyczne, mieliśmy też wiele pięknych obrazów, wśród nich dwa duże portrety - jeden mojej matki, ubranej w czarną suknię bez ramion z różowym satynowym kołnierzem, na drugim byłam ja, ubrana w bladozieloną szyfonową sukienkę, w której wykonałam "Humoresque" Dvoraka. Zastanawiam się, kto ma teraz te portrety? ...”

Fragment wspomnień pochodzi z książki „Kaleidscope” autorstwa Ellen T. M**h, źródło zdjęć rodzinnych: ellenmethkaleidoscope.com

25/04/2024

"Mieszkaliśmy w centrum miasta, na rogu ulic 3 Maja i Jagiellońskiej, a moje okna wychodziły na kościół Pijarów i przylegające do niego gimnazjum. Kamienica, w której mieszkaliśmy, należała do pana Dańca, który początkowo zajmował pierwsze piętro, ale po tym, jak mój ojciec dostał ataku serca w 1936 r., zamienił się z nami mieszkaniami i przeniósł się na drugie piętro. Mieliśmy siedem pokoi (nie licząc kuchni i pokoju służącej), z wyjątkiem gabinetu i biura ojca, które wychodziły na ulicę Jagiellońską, wszystkie pokoje wychodziły na główną ulicę miasta - 3 Maja. Przy ul. 3-go Maja znajdowały się najlepsze sklepy, jedno z trzech kin w mieście i najpopularniejsza kawiarnia (Androletti). Większość sklepów należała do żydowskich kupców. Naprzeciwko naszej kamienicy na rogu znajdowała się duża apteka, a obok niej trzy cukiernie, w których można było kupić wszystkie słodycze, jakie można sobie wymarzyć, a także wodę sodową na szklanki, mieszaną na zamówienie z różnymi syropami.
Ulica ta była również miejską promenadą ("korso"), gdzie późnym popołudniem i wczesnym wieczorem ludzie w każdym wieku spacerowali tam i z powrotem, oglądając innych i samemu będąc oglądanym. Chodzili parami lub w grupach, witali się, rozmawiali, flirtowali - nastolatki, mężczyźni i kobiety, młode samotne kobiety, młodzi mężczyźni, biznesmeni, wojskowi - towarzyski zgiełk miasta. Często zatrzymywali się w kawiarni na herbatę lub kawę i ciastka, aby poczytać różne gazety i nawiązać kontakty towarzyskie; moja mama chodziła tam prawie codziennie z różnymi przyjaciółmi. Moim ulubionym miejscem w mieszkaniu był "Erkier" - wykusz w rogu budynku i część naszej jadalni. Miał okna dookoła, a w środku stał okrągły stół i krzesła, przy którym serwowana była popołudniowa herbata, gdy tylko moi rodzice byli w domu. Wraz z przyjaciółmi spędzaliśmy wiele godzin w "Erkierze", obserwując ludzi, komentując, kto z kim szedł, jak ubrane były kobiety, a czasem spryskując przechodniów niewielkimi ilościami wody. Porozumiewaliśmy się również językiem migowym z dziećmi, które mieszkały w budynku nr 4 naprzeciwko naszego, lub z uczniami ze Starego Gimnazjum po drugiej stronie ulicy. Korso - promenada rozciągała się od budynku P.K.O. do dzwonnicy parafialnej, a budynek, w którym mieszkaliśmy, położony w połowie drogi, dawał nam doskonały widok."
c.d.n.

Fragment pochodzi z książki "Kaleidoskope" autorstwa Ellen T. M**h, z j. angielskiego tłumaczyła Karolina Ożóg

Chcesz aby twoja firma była na górze listy Szkoła w Rzeszów?

Kliknij tutaj, aby odebrać Sponsorowane Ogłoszenie.

Lokalizacja

Kategoria

Strona Internetowa

Adres

Rzeszów
Inne Edukacja w Rzeszów (pokaż wszystkie)
WooHoo Forest Polska WooHoo Forest Polska
Rzeszów, 35-311

WooHoo Forest zaprasza na warsztaty leśnej szkoły"Edukacja NATURALnie" oraz wycieczki edukacyjne

Revit-BIM/BO/PU Revit-BIM/BO/PU
Akademicka
Rzeszów, 35-084

Revit? AutoCAD? A może masz problem z Geometrią i Grafiką Inżynierską? Chętnie pomogę!

RoboLAB Local STEM Incubator RoboLAB Local STEM Incubator
Ulica Akademicka 8
Rzeszów, 35-029

RoboLAB to projekt Fundacji Wspierania Edukacji przy Stowarzyszeniu „Dolina Lotnicza”

Projekt Human - wyjaśnić niewyjaśnione Projekt Human - wyjaśnić niewyjaśnione
Rzeszów

Wyjaśnić niewyjaśnione - zagłęb się w zakamarki i tajemnice humanistycznego świata! Wybierz się w podróż wraz z czterema studentkami polonistyki stosowanej... #ProjektHuman

Instytut Kociego Groomingu Instytut Kociego Groomingu
Kochanowskiego 18
Rzeszów, 35-201

Miejsce stworzone przez kociego pasjonata, profesjonalny koci grooming, kursy stacjonarne i online!

Pracownia języka angielskiego Aleksandra Lew Pracownia języka angielskiego Aleksandra Lew
Wieniawskiego
Rzeszów, 35-603

Oferuje zajęcia indywidualne oraz grupowe z języka angielskiego. Zajęcia odbywają się w formie online

Instytut Nauk Medycznych Uniwersytet Rzeszowski Instytut Nauk Medycznych Uniwersytet Rzeszowski
Rzeszów, 35-959

Instytut Nauk Medycznych Kolegium Nauk Medycznych Uniwersytetu Rzeszowskiego

Erasmus+ Rzeszów Erasmus+ Rzeszów
Hetmańska 62/3
Rzeszów, 35-078

EDU-IT company coordinates Erasmus+ projects as a host and sending organization.

Monika Kujałowicz - angielski z pasją Monika Kujałowicz - angielski z pasją
Ulica Zelwerowicza 40a
Rzeszów

Tworzę przestrzeń, w której rozwiniesz kompetencje językowe i uzyskasz satysfakcjonujace rezultaty.

Ebiznes UR Ebiznes UR
Ćwiklińskiej 2
Rzeszów, 35-601

Strona szkoleniowa w ramach zajęć z Ebiznesu

Szkoła Podstawowa nr 11 im. gen. Stanisława Maczka w Rzeszowie Szkoła Podstawowa nr 11 im. gen. Stanisława Maczka w Rzeszowie
Podwisłocze 14
Rzeszów, 35-309

Strona Szkoły Podstawowej nr 11 w Rzeszowie

MOJE ABC- gabinet edukacyjno-terapeutyczny MOJE ABC- gabinet edukacyjno-terapeutyczny
Reja 12
Rzeszów, 35-211

Prywatny gabinet edukacyjno-terapeutyczny "MOJE ABC" to miejsce, które zostało stworzone z myśl?