10/10/2023
Wspomina Irving Low:
„Urodziłem się w Rzeszowie w 1901 r. w domu Mosze Schneeweissa [Rynek 24], handlarza solą na Nowym Rynku. Mój ojciec Reb Leizer był mleczarzem, a moja matka Tzipa prowadziła gospodarstwo domowe. Nasza mleczarnia mieściła się w zimnej piwnicy, dobrze nadającej się do przechowywania mleka. W tej piwnicy mieściła się również piekarnia Itzika i Simy, rodziców Reb Hirsza Mosze Eisena, zwanego "geniuszem" ucznia rabina Heszela Wallersteina, który następnie stał się aktywnym liderem ruchu Mizrachi. Piekarnia Simy została później sprzedana Tovii Mottowi (jego syn, Yeshayahu Mott, który wyemigrował do Ameryki, był prezesem ziomkostwa rzeszowian w Ameryce). Na drugim piętrze naszego domu znajdowały się biura rady gminnej. W tamtych czasach Reb Kalman Kurtzman - jeden z ostatnich maskili [zwolennik Haskali - żydowskiego oświecenia, asymilacji] w naszym mieście i jeden z pierwszych [członków] Chowewej Zion [organizacja o charakterze syjonistycznym, powstała w XIX w.] - służył jako główny sekretarz rady gminnej. Reb Kalman miał szlachetny wygląd, z krótką, trójkątną brodą. Ciepło witał biednych ludzi, których wielu odwiedzało biura gminy. Nigdy nie widziałem go rozgniewanego i nigdy nie słyszałem gniewnego głosu z jego ust. Z wyjątkiem dni Sefiry [okres między świętami Pesach a Szawuot, kiedy unika się organizowania wesel], z górnego piętra dochodziły odgłosy radości, ponieważ w sali gminnej odbywały się również wesela.
Mieszkałem z rodzicami w tym domu do trzynastego roku życia. Uwielbialiśmy z kolegami wędrować podziemnymi tunelami, które prowadziły od piwnic wzdłuż i wszerz, na drugą stronę rynku. Najwyraźniej były to pozostałości systemów obronnych z XVI i XVII wieku przeciwko najazdom tatarskim.
Po zakończeniu nauki u nauczycieli Dawida Pakelesa, Mosze Aryehsa, Pinile Hellmana i Reb Tanchuma Fruma, przygotowywałem się do mojej Bar Micwy. Ojciec poprosił mnie, abym założył aksamitny kapelusz i czarny, jedwabny płaszcz, zgodnie ze zwyczajem chasydów. Odmówiłem noszenia tego stroju w dni powszednie, pomimo faktu, że było to praktykowane w klojzie [modlitewni] chasydów rymanowskich. Dziadek Chaim z kolei, który przyjechał na uroczystość z Frysztaka nie nalegał na to, bo był spokojny i dobrze dogadywał się z ludźmi, w przeciwieństwie do mojego ojca, który miał silny charakter.
Kiedy w 1914 roku wybuchła wojna z Rosją, nasze miasto i sąsiednie miejscowości ogarnęło wielkie zamieszanie. Miało to miejsce w święto Tisza BeAw [upamiętniające m.in. zburzenie Pierwszej i Drugiej Świątyni Jerozolimskiej, podczas którego obowiązuje ścisły post]. Ogłoszono pobór do wojska, a chłopcy w chasydzkich strojach ruszyli do Rzeszowa, aby się zaciągnąć. W tym czasie nie mieszkaliśmy już w domu Schneeweissa na Rynku, ale na Tepper Gessel, gdzie ojciec zbudował duży dom. Rosjanie zdobyli Rzeszów, a ja, 14-letni chłopak, pozostałem w mieście. Zdobyłem wóz i konia i przejąłem ciężar utrzymania [rodziny]. Wiązki tytoniu, które dostałem od monopolu rządowego, zawoziłem na stację kolejową, a stamtąd pociągiem do Dzikowa, Frysztaka i Mielca. Zadbałem też o to, aby część tego pożądanego towaru zatrzymać. Za zarobione pieniądze i oszczędności kupowałem skrzynki czekolady "Suchard", a zyski lokowałem w banku państwowym. Pewnego razu ojciec, ku swemu wielkiemu zdziwieniu, spotkał mnie w tym banku. Nie wiedział, że zajmuję się biznesem i oszczędzam pieniędze, bo w tym czasie szykowałem się już do wyjazdu z Rzeszowa. (...)"
Fragment i zdjęcie pochodzą z Księgi Pamięci Rzeszowa, tłum. i objaśnienia K. Ożóg